poniedziałek, 23 listopada 2009

„Najbardziej wiarygodny jest artysta głodny”

Wiem, miałem pisać o rehabilitacji porekonstrukcyjnej na kolejnym etapie. Wybaczcie. Jest temat ciekawszy! Rehabilitacja może zaczekać. No chyba, że ktoś potrzebuje szybko porady – niech pisze!

Artykuł: „Good news, bad news on ACL reconstruction.” ze strony: http://www.aaos.org/news/aaosnow/apr08/clinical2.asp. (data wejścia 15 listopad 2009 rok).

Autorzy badając pacjentów pooperacyjnych zwracają uwagę na 2 podstawowe rzeczy: pierwsza, bardzo istotna z punktu widzenia prewencji powstania zmian zwyrodnieniowych, to to, że owe zmiany wystąpiły u 81% pacjentów. 62% pacjentów miało zmiany określane jako niewielkie (II stopień), stan 17% osób określono jako zmiany średnie (III stopień), 2% badanych miało duże zmiany zwyrodnieniowe. Autorzy wskazują tutaj również na powiązanie okresu jaki minął od kontuzji do operacji, do wystąpienia zmian zwyrodnieniowych. Lepszymi wynikami legitymują się tutaj osoby, które były operowane w okresie nie dłuższym niż 3 miesiące od urazu.

Drugim, równie ważnym zjawiskiem, na jakie wskazują autorzy, jest to, że stabilność kolana u 57% osób, badana za pomocą protokołu International Knee Documentation Committee (IKDC), jest określana mianem „normalna”. 32% pacjentów określono jako „bliskich normy”, wynikiem „nieprawidłowym” i „dalekim od normy” legitymowało się 10,5%.

Po przeczytaniu tego artykułu, zadałem sobie pytanie: jaki właściwie cel ma wykonanie rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego? Ma chronić naszą chrząstkę. Ma pozwolić na powrót do pełnej aktywności fizycznej. Zabieg jest swego rodzaju prewencją dla pozostałych stabilizatorów stawu kolanowego, które podczas niewydolności więzadła, mogą ulec przemęczeniu. Będą niewydolne. Czy to wszystko? Być może,na fakt, że zmiany zwyrodnieniowe wystąpiły u tak dużego odsetka badanych ma wpływ wyedukowanie pacjenta, który ową operację przeszedł?

Pewien bardzo popularny lekarz w Krakowie, leczący w swojej prywatnej klinice, biorący za wizytę 150 zybli, w rozmowie „face to face” przyznał, że w jego karierze statystyki operacyjne wyglądają następująco: 3 osoby na 10 do rewizji (ponownej operacji). Naukowo ujmując wspomniał o około 30%. Wynik byłby zgodny z ogólnoświatowym trendem, jeżeli możemy o takim mówić. Ale faktem jest, że w większości publikacji występuje ten margines osób w kategoriach C i D (czyli z wynikiem pooperacyjnym niedostatecznym i złym). Oczywiście biorę tutaj pod uwagę publikacje polskich autorów...

(te darmowe i ogólnie dostępne w Internecie to znikomy odsetek całości! Wkurza mnie to! Badania naukowe są dla wybrańców. Nawet logując się jako pracownik służby zdrowia – należy opłatę uiścić! No cóż – wiedza kosztuje, a ja będę starał się ją Wam przekazywać za darmochę :))

… oraz tych chamerykańskojęzycznych.

(czyli resztę świata publikującą w języku angielskim, który wbrew potocznym osądom, nie jest najpopularniejszy na świecie według badań statystycznych, których – nie umiem przytoczyć na stan obecny)

To co w związku z tym? Endoproteza na starość? Eeeee, nie koniecznie. Nauczmy się latać – nie będziemy obciążać kolan ;D

Ale nie czarujmy się, wyniki odległooperacyjne mówią, że zmiany są! Prof. Jerzy Widuchowski pisze, że pojawiają się już po 4 latach od operacji, jeżeli ktoś miał łąkotkę przyśrodkową „dzióbniętą”. Artykuł powyższy przytoczony też o tym traktuje. Na końcu piszą, że odsetek pojawiających się zmian zwyrodnieniowych w sumie to nie jest do przewidzenia. Przynajmniej ja go tak rozumiem.

Ciekawy post pojawił się kiedyś na portalu znanylekarz.pl. Chodziło o ortopedę z Krakowa. Jeden z piszących, wypowiadając się "fachowo" o lekarzu pisze: ale on jest fajny! Inni lekarze powiedzieli żebym ograniczał do minimum grę w piłkę koszykową i inne takie. A ten jest lekarzem najlepszym na świecie. Powiedział mi, że po tej operacji mogę normalnie funkcjonować i grać w co tylko będę miał ochotę! (oczy-wiście czytelniku drogi – to nie był cytat. To była moja dowolna interpretacja tejże jego wypowiedzi, która to nie podlega dyskusji na tym blogu, ponieważ on jest mój i od interpretowania jestem tutaj ja! ;))

Czy Ci lekarzy byli aż tak okrutni? Otóż NIE !!! Oni działali profilaktycznie, próbowali uniknąć przeciążeń kolana, które prowadzą do późniejszych zmian zwyrodnieniowych. Lekarz działa profilaktycznie mówiąc, że po operacji najlepiej rowerować, chodzić, pływać. Odradza grę na maksa w piłkę nożna itp.

Słuchajmy się lekarzy! Fakt, że powiedział mi, że nie będę grał w piłkę, albo, żebym nie grał już tak jak grałem, nie stawia go w oczach pacjenta jako okrutnego bezmyślnego doktora, który jest starej daty, bo teraz można. Ano można, nie zaprzeczam. Ale wszystko z umiarem.

Pozdrawiam czytelników. Artykuł o rehabilitacji kolejnym etapie się pojawi, później ;)



A jak nie będziecie dbać o swoje kolana, to będa za 40 lat wyglądać tak!!!

2 komentarze:

  1. Witam ;)
    Zniecierpliwośćią czekam na dalsze notki, ponieważ jestem po artroskopii zszycia łąkotki bocznej , a w maju czeka mnie właśnie rekonstrukcja ACL.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. Na fali wennej będę kontynuował dzieło owo ;)

    OdpowiedzUsuń